Wyrazy na "Czas Zarazy" - refleksje ks. Proboszcza 1 listopada Roku Pańskiego 1755 stolicę Portugalii Lizbonę nawiedziło trzęsienie ziemi o niezwykłej sile (9 stopni w skali Richtera). Wskutek tragedii zginęły tysiące ludzi, a większość budynków legło w gruzach. Przerażeni nieszczęśnicy uciekali na morskie nadbrzeże. Nadzieje na ocalenie okazały się jednak złudne. Jak napisano „w jednej chwili pojawiły się w małej odległości duże masy wody, powstające jakby były górą. Przyszły pieniąc się i rycząc”. Na widok śmiercionośnych fal, tłum zaczął wołać: „Morze nadchodzi, Wszystko będzie stracone”........

Bracia i Siostry!

1 listopada Roku Pańskiego 1755 stolicę Portugalii Lizbonę nawiedziło trzęsienie ziemi o niezwykłej sile (9 stopni w skali Richtera). Wskutek tragedii zginęły tysiące ludzi, a większość budynków legło w gruzach. Przerażeni nieszczęśnicy uciekali na morskie nadbrzeże. Nadzieje na ocalenie okazały się jednak złudne. Jak napisano „w jednej chwili pojawiły się w małej odległości duże masy wody, powstające jakby były górą. Przyszły pieniąc się i rycząc”. Na widok śmiercionośnych fal, tłum zaczął wołać: „Morze nadchodzi, Wszystko będzie stracone”.

Nieszczęście, które dotknęło Portugalczyków owego świątecznego dnia bez mała trzy wieki temu spadło na mieszkańców Lizbony gwałtownie i zapewne wielu spośród nich nie było gotowych na śmierć. 

Niezależnie od tego co pokazywały statystyki pierwsza fala pandemii w świadomości znacznej liczby ludzi, jakby się cofnęła. Przyszło lato, zelżały restrykcje, urlopowicze zapełnili plaże, deptaki kurortów, górskie szlaki. W myśl teorii „myślenia życzeniowego” zapewne wielu uznało, że najgorsze już za nami. I oto jak donoszą media z dnia na dzień wzrasta liczba zarażonych, chorych, zmarłych. Powraca zagrożenie, powraca fala pandemii. 

Czy jesteśmy gotowi na spotkanie z nią? czy pamiętamy, że człowiek jest śmiertelny? Oby słowa klasyka „człowiek jest śmiertelny, ale to okazuje się niespodziewanie” nie odnosiły się do nas.

Jeszcze wiosną, kiedy zaraza dopiero się rozwijała, stopniowo narastały restrykcje sanitarne i zaczęto rozważać limity uczestników nabożeństw, w gronie duszpasterzy św. Katarzyny postanowiliśmy zorganizować nabożeństwo „pandemiczne” w świątyni służewskiej pod znakiem karawaki. Postanowiliśmy modlić się o ustanie podstępnej zarazy, za chorych, ich rodziny, służbę zdrowia. Będziemy to robić regularnie i wytrwale w każdy piątek.

Pierwsze nabożeństwo z udziałem grona wiernych odbyło się w piątek 16 października. Daty nie wybieraliśmy, sama „wypadła”. A jest to data szczególna – 42 rocznica wyboru kard. Wojtyły na Tron Piotrowy.

W Ewangelii na ten dzień, też specjalnie nie dobieranej czytaliśmy: „Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.”

W dniu, w którym zginamy kolana prosząc o opiekę Bożą, Bóg dwukrotnie nam odpowiada: „nie bójcie się”. I dodatkowo zapewnia, że jesteśmy pod Jego szczególną opieką. Jesteśmy „ważniejsi”, najważniejsi, dlatego On sam umarł, aby nas zbawić.

W końcu to ewangeliczne „nie bójcie się” jest zbieżne z „nie lękajcie się” Papieża – Polaka. 

Pandemia rozszerza się. Jej skutki są coraz bardziej dramatyczne. To nie są wydarzenia Bangladeszu, o których słyszymy w „Wiadomościach”. To szalejący wokół nas żywioł. Jesteśmy bezpośrednio w jego zasięgu. Może nawet zabije nasze ciało. Bóg to wie. 

Bolesław Prus napisał nowelkę „Powracająca fala”. Jej bohater Adler dorobił się pokaźnego majątku, niestety na krzywdzie ludzkiej. Historia Adlera od kariery do upadku jest bardzo smutna. Pod koniec życia, całe zło, które wyrządził innym wróciło i uderzyło jak tsunami. Stracił pieniądze, ukochanego syna, rozum, godność ludzką. 

„Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało (...) bójcie się tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak mówię: Tego się bójcie” ostrzega Pan Jezus. 

Od zarazy, która zagraża naszemu organizmowi o wiele groźniejsza jest ta, która „po zabiciu ma moc wtrącić do piekła”. 

Powtarzając za Jackiem Kaczmarskim „budujcie arkę przed potopem”, dbajmy o czystość serc, a wówczas nie krzykniemy w trwodze: „morze nadchodzi, wszystko będzie stracone!”.

Przychodźmy do św. Katarzyny w piątki i prośmy Gwiazdę Morza:

Matko, My dzieci Twoje wołamy do Ciebie w poważnym niebezpieczeństwie dla (naszego) zdrowia i życia przez zagrożenie pandemiczne.
Twój Syn, a nasz Pan Jezus Chrystus, wyróżnił naszą parafię i okolicę szczególną opieką, zwłaszcza w nieszczęściu zarazy, przez znak Karawaki – krzyża morowego. Niech Twoje Matczyne wstawiennictwo wyprosi wszystkim, którzy modlą się tymi słowami, łaskę przebaczenia grzechów, łaskę ochrony przed pandemią, a chorym przywróci zdrowie.
Te błagania zanosimy modląc się Różańcem – modlitwą jakże Ci drogą, której moce ciemności tak bardzo się lękają.
Wierzymy o Pani, że Syn Twój niczego odmówić Ci nie może, dlatego prosimy:
Zbaw nas i ulecz dobry Jezu przez prośbę Twej Matki.
Amen

Niech Was błogosławi Bóg wszechmogący
Ojciec i Syn i Duch św.

Ks. Wojciech Gnidziński - proboszcz