Zapach igliwia, grzybów, smażonego karpia, cichy głos kolędy, pierwsza gwiazdka, kruchość opłatka, światełka choinki i prezenty pod nią. Któż z nas nie lubi dostawać prezentów. Zwłaszcza jeśli są pomyślne dla nas. Na naszą miarą sweter, paczka kawy, książka. Są prezenty, choćby z serca dane, nieco kłopotliwe, jak słodycze dla łasucha diabetyka, czy dwa słodkie szczeniaczki – dogi niemieckie – przy czym obdarowany żyje z rodziną na 40 m2. Albo... Co powiecie na to? Podobno kiedyś Janowi Lechoniowi z racji imienin, któryś z kolegów literatów kazał dostarczyć pod drzwi osobliwą przesyłkę: pół metra węgla, 12 tuzinów bielideł do pantofli (jedno wystarczało średnio na 3 lata) oraz 6 „biustów” czyli popiersi Kościuszki, w tym dwa uszkodzone. A niech, że takich wesołków... Dziś Wigilia, więc darujmy im.

Siostry i Bracia.

Zapach igliwia, grzybów, smażonego karpia, cichy głos kolędy, pierwsza gwiazdka, kruchość opłatka, światełka choinki i prezenty pod nią. Któż z nas nie lubi dostawać prezentów. Zwłaszcza jeśli są pomyślne dla nas. Na naszą miarą sweter, paczka kawy, książka. 

Są prezenty, choćby z serca dane, nieco kłopotliwe, jak słodycze dla łasucha diabetyka, czy dwa słodkie szczeniaczki – dogi niemieckie – przy czym obdarowany żyje z rodziną na 40 m2

Albo... Co powiecie na to? Podobno kiedyś Janowi Lechoniowi z racji imienin, któryś z kolegów literatów kazał dostarczyć pod drzwi osobliwą przesyłkę: pół metra węgla, 12 tuzinów bielideł do pantofli (jedno wystarczało średnio na 3 lata) oraz 6 „biustów” czyli popiersi Kościuszki, w tym dwa uszkodzone. 

A niech, że takich wesołków... Dziś Wigilia, więc darujmy im.

Z Jasełek Jezusowych, które nie były lukrowaną szopką, lecz twardą, zimną, brudną grotą, do której na noc zapędzano bydło, bije blask. Otulony w rąbek płótna płacze, nagi malec. „Bóg powietrzem nagle się zakrztusił i poczuł, że ma ciało, że w ciemnościach brodzi, że boi się być człowiekiem i że musi”. E. Bryll.

On sam jest największym prezentem.

Noc Wigilii i Dzień Godów Świętych to czas życzeń. Życzmy sobie nawzajem pokoju, który nie jest zwykłym brakiem wojny, a pięknym stanem duszy. Życzmy sobie radości, którą czyste serce rodzi. Życzmy za dnia zmęczenia na Chwałę Boga i pożytek ludzi – a nocą snu sprawiedliwego, aż do trosk wypoczęcia. 

Ludwik Jerzy Kern napisał taką oto uroczą strofkę:

„Kiedy choinka, leśna dama, Włoży już swoje stroje,

A w kuchni ciasto piecze mama, Aż pachnie na pokoje,

Wszystkich ogarnia podniecenie, Nas i sąsiadów z bloku…

Szkoda, że Boże Narodzenie, Jest tylko raz do roku.

Śnieg za oknami leży wszędzie, Wielki puszysty orzeł,

W domu się robi jak w kolędzie, Że lepiej być nie może.

Z daleka słychać dzwonów brzmienie, Płynące z głębi mroku…

Szkoda, że Boże Narodzenie, Jest tylko raz do roku.

A pod choinką dobry święty, Co ma brodzisko mleczne,

Podarki składa i prezenty, Dla dzieci, tych, co grzeczne.

Dzieci radują się szalenie, Wśród pisków i podskoków…

Szkoda, że Boże Narodzenie, Jest tylko raz do roku.”

Ktoś powie – wiersz uroczy, idea piękna, ale infantylna, nieodpowiedzialna. Boże Narodzenie na co dzień? A co, by na to zwierzęta o północy powiedziały. Bo przecież „w dzień Bożego Narodzenia radość wszelkie stworzenie spotyka, oprócz karpia i indyka”.

A choinki co na to? Pewnie w pień by je wycięto. Już widzę niezliczonych obrońców przyrody, którzy w geście protestu wieszają się na ich gałązkach. Nie wspomnę o prezentach codziennie kupowanych, bo przecież trzeba coś dać pod choinkę i przyjmowanych co chwila z obowiązkowo udawaną radością. A te kuchnie przesiąknięte tłuszczem smażeniny, tortura codziennego przymusu odsłuchiwania tylko i wyłącznie kolęd, bo innych piosenek w Boże Narodzenie śpiewać nie wypada. Wreszcie to samo święto obchodzone na okrągło, na co dzień straciłoby znamiona święta i siłą rzeczy nabrałoby cech dnia powszedniego. Christmas Crazy Land, czysty absurd. 

Franciszkanin o. Piotr Kleszcz napisał prostą piosenkę: 

„Boże Narodzenie, to nie siedzenie i jedzenie

To nie spanie i drapanie

To nie święto choinki

To nie są tylko upominki

To nie święto bałwanka

To nie Mikołaj na sankach.

Moje Boże Narodzenie, to spotkanie z moim Panem, który rodzi się w mym sercu, a nie tylko na sianie. Moje Boże Narodzenie to miłość i przebaczenie. Gorące serca pragnienie – spełnione dobre życzenie”. 

Takie Święta niech będą codziennie. Niech będą. Życzmy sobie tego.

Niech Bóg Was błogosławi. Ojciec i Syn i Duch św.

Ks. Wojciech Gnidziński